NATO, czy Organizacja Paktu Północnoatlantyckiego jest organizacją o charakterze polityczno-militarnym gwarantującym bezpieczeństwo, wzajemną obronę oraz stabilności państw z Basenu Północnego Atlantyku, w tym Polski. Jak każdy akt prawa w tym prawa międzynarodowego, posiada szereg bardzo precyzyjnie opisanych procedur stosowanych w różnych przypadkach, które poszczególne państwa członkowskie, jak i całą organizacja może napotkać w czasie działania.
Artykuł 4 Paktu, na który powołuje się premier, brzmi w polskim tłumaczeniu tak: „Strony będą się wspólnie konsultowały, ilekroć, zdaniem którejkolwiek z nich, zagrożone będą integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo którejkolwiek ze Stron.” Oznacza to ni mniej ni więcej, że Polska zwróciła się do sojuszników z prośbą o rozmowę na tematy związane z wyzwaniami dla bezpieczeństwa całego Basenu Północnego Atlantyku. W tym kontekście należy wskazać na wczorajsze wydarzenia oraz manewry Zapad (Zachód), które rozpoczną się w piątek i będą prowadzone przez połączone siły rosyjsko-białoruskie. A ćwiczeniom do realnej walki naprawdę niewiele. W związku z ty, Polska zdecydowała się przeprowadzić konsultacje. Natomiast jakie akcje i rozwiązania z tych konsultacji wynikną zostaną poznane wyłącznie w retrospekcji, albo nigdy.
W Pakcie jest jeszcze jeden artykuł. Przywoływany głośniej lub ciszej, również w tym kontekście. To właśnie artykuł 5, stanowiący podstawę gwarancji bezpieczeństwa NATO. Dla przypomnienia, brzmi on następująco: „Strony zgadzają się, że zbrojna napaść na jedną lub więcej z nich w Europie lub Ameryce Północnej będzie uznana za napaść przeciwko nim wszystkim i dlatego zgadzają się, że jeżeli taka zbrojna napaść nastąpi, to każda z nich, w ramach wykonywania prawa do indywidualnej lub zbiorowej samoobrony, uznanego na mocy artykułu 51 Karty Narodów Zjednoczonych, udzieli pomocy Stronie lub Stronom napadniętym, podejmując niezwłocznie, samodzielnie jak i w porozumieniu z innymi Stronami, działania, jakie uzna za konieczne, łącznie z użyciem siły zbrojnej, w celu przywrócenia i utrzymania bezpieczeństwa obszaru północnoatlantyckiego. O każdej takiej zbrojnej napaści i o wszystkich podjętych w jej wyniku środkach zostanie bezzwłocznie powiadomiona Rada Bezpieczeństwa. Środki takie zostaną zaniechane, gdy tylko Rada Bezpieczeństwa podejmie działania konieczne do przywrócenia i utrzymania międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa.” Z tego dłuższego tekstu, należy wyciągnąć trzy konkluzje, które zwykle są zbywane milczeniem. Po pierwsze, nie ma automatycznej gwarancji pomocy zbrojnej: „działania, jakie uzna za konieczne, łącznie z użyciem siły zbrojnej, w celu przywrócenia i utrzymania bezpieczeństwa obszaru północnoatlantyckiego” może to oznaczać, ale nie musi. Prawdopodobnie decyzje o zaangażowaniu będą też podejmowane przez dłuższy czas – około 14 dni kalendarzowych. Oznacza to konieczności radzenia sobie ze zbrojną napaścią przez dwa tygodnie, zanim zdąży nadejść pomoc sojusznicza. Po drugie, nie ma automatycznej gwarancji pomocy zintegrowanej pomocy przez wszystkich sojuszników. Część może przysłać armię, inni współczucie na X. I po trzecie, działania te są przewidziane jako uzupełnienie działań Rady Bezpieczeństwa ONZ, która będzie miała ostatni głos w kwestii reakcji jak i środków następujących po tej reakcji. A w Radzie są Chiny i jest również… Rosja.
Czy są to wiarygodne gwarancje i procedury? Obyśmy się o nich nigdy nie musieli przekonać.
Wszelkie prawa zastrzeżone @ wlubelskim.pl | wLubelskim.pl
Polityka Prywatności