Nie z każdym sąsiadem jest nam po drodze. Niektórzy potrafią nas denerwować czy uprzykrzać życie. Są jednak tacy sąsiedzi, których obecność to skarb. A co gdyby za sąsiada mieć sowę? Będzie tym pierwszym, nielubianym typem, czy raczej tą drugą postacią? Aby odpowiedzieć na to pytanie, przyjrzyjmy się bliżej gatunkowi sowy jakim jest pójdźka. To właśnie ona często zamieszkuje obok ludzi, szczególnie na wsiach.

Pójdźce kształtem bliżej do pierzastej kulki niż do pierwszego skojarzenia na temat ptaków, jednak jeśli już mamy do czegoś ją porównać – wielkością jest zbliżona do gołębia. Wyróżnia się dużą, okrągłą głową, krótkimi skrzydłami i ogonem, ale za to długimi nogami. Jej tęczówki są koloru żółtego i jest tak nie przez względy estetyczne (choć trzeba przyznać, że jej oczy robią wrażenie), a przez jej aktywność. Pójdźkę możemy zaobserwować również za dnia, zwłaszcza w okresie karmienia młodych. Jak wynika z badań z 2018 roku, sowy aktywne w ciągu dnia lub o zmierzchu częściej mają oczy żółte lub pomarańczowe, w przeciwieństwie do swoich kuzynów aktywnych głównie w nocy, których tęczówki są czarne (chociaż od tej reguły istnieją wyjątki).

Jednak w odróżnieniu od nas mających skłonność do lęku przed nocą i tym, co może czyhać w ciemności, dla zwierząt często to dzień jest bardziej niebezpieczną porą – w końcu w świetle słońca ciężej się skryć niż przy bladym blasku księżyca. Dlatego też pójdźki mają na to niebezpieczeństwo rozwiązanie, a konkretnie „fałszywą twarz”. Z tyłu głowy sowy te posiadają charakterystyczny wzór imitujący przód głowy ptaka, który chroni je przed potencjalnym, niezauważonym atakiem drapieżnika.

Puchata kulka z dwiema twarzami brzmi dość niespotykanie, prawda? A to właśnie ta sowa od tysięcy lat żyje w naszym sąsiedztwie. Na miejsca lęgowe chętnie wybiera dziuple w szpalerach wierzb ogłowionych i w starych sadach, a także szczeliny w domach, stodołach, otwory wentylacyjne bloków mieszkalnych czy transformatory. A kiedy obok tych sowich „lokali mieszkalnych” znajdują się pastwiska czy łąki z niską, regularnie koszoną roślinnością, brzmi to jak raj dla pójdźki. Oczywiście przydadzą się jeszcze jakieś miejsca na czatownie, z których można wypatrywać i nasłuchiwać swoich ofiar, np. słupy, drzewa czy płoty.

Obserwowanie terenu z góry nie jest jedyną techniką polowania. Pójdźka nieraz biega po ziemi za swoją ofiarą. Jej menu jest szerokie, począwszy od bezkręgowców takich jak chrząszcze lub dżdżownice, na które chętnie poluje w okresie wiosenno-letnim (wspomagając się przy tym chętnie latarniami, które przyciągają owady), aż po małe gryzonie i ptaki. Podczas zimy, kiedy zalegająca pokrywa śnieżna znacznie utrudnia schwytanie ofiary, pójdźka chętnie poluje wewnątrz budynków gospodarczych na przebywające tam myszy i szczury.

W skrócie – pójdźka jest niewielkich rozmiarów, nie przeszkadza jej sąsiedztwo człowieka, a w zamian za spokój i dogodne miejsce lęgowe odwdzięczy się zmniejszeniem liczby gryzoni i owadów. Brzmi jak sąsiad idealny.

Obecność tej sowy doceniono już w starożytności. Grecy nie mieli obaw czy lęku przed tym ptakiem, wręcz przeciwnie. Był on archetypem mądrości, rozsądku i prawdomówności. Właśnie dzięki tym cechom w mitologii greckiej pójdźka pomagała Atenie wydawać sprawiedliwe sądy. W ten sposób pójdźka stała się symbolem bogini mądrości, co wpłynęło też na łacińską nazwę gatunku – Athene noctua.

Niestety w Polsce, delikatnie mówiąc, pójdźka nie zyskała tyle uznania. Przez wiele lat kojarzono u nas tę sowę z nieszczęściem, a nawet traktowano jako zwiastun śmierci. Duży wpływ na to miała kultura panująca w średniowieczu. Wierzono wówczas, że istoty aktywne w nocy to stworzenia piekielne, które w tym czasie zajmują się magicznymi, czy wręcz heretycznymi praktykami. I tak oto uwielbiana przez starożytnych pójdźka stała się wrogiem średniowiecznych chrześcijan. Na domiar złego przekonania te nie odeszły w niepamięć wraz z zakończeniem średniowiecza, a mocno zakorzenione pozostały z nami niemal do dziś. Poza aktywnością nocną strach budził też głos pójdźki. W jej szerokim repertuarze wokalnym znalazł się głos wydawany przez samca, który brzmi jak „póóóóóójdź”. Szybko dorobiono do tego krótki wierszyk: „Pójdź, pójdź w dołek pod kościołek” i uwierzono, że pójdźka przynosi śmierć.

Jak można się domyślić, na samym lęku i niechęci do tej sowy ludzie nie poprzestali. Aby uchronić się przed śmiercią, postanowiono pójdźkę tępić. Ten ptak, którego śmiało można nazwać sprzymierzeńcem ludzi pomagającym w walce z gryzoniami, przez setki lat w Polsce był prześladowany i zabijany. Co smutne, do dziś zdarzają się osoby, które wierzą w zabobony i postanawiają pozbyć się pójdźki ze swojego sąsiedztwa w najbardziej brutalny sposób.

Wszystkim zaniepokojonym możemy zdradzić, że osoby, u których na podwórkach od lat mieszkają pójdźki, mają się świetnie i nic nie wskazuje na to, aby w średniowiecznych przekonaniach było choćby ziarnko prawdy. Dlatego warto zaprosić pójdźkę do siebie. Jak to zrobić?

Pójdźka, co prawda tępiona już o wiele rzadziej, nie ma wcale obecnie idealnego życia. Brakuje jej odpowiednich miejsc lęgowych, w których mogłaby złożyć jaja. Coraz ciężej uświadczyć stare, dziuplaste drzewa, a budynki są uszczelniane. Dlatego jeśli chcesz, aby pójdźka została Twoim sąsiadem, w pierwszej kolejności zadbaj o przygotowanie dla niej odpowiedniego lokum. Idealnie sprawdzi się budka lęgowa dostosowana właśnie dla tego gatunku, zabezpieczająca przed drapieżnikami takimi jak np. kuna.

Miejsce lęgowe to dopiero połowa sukcesu. Potrzebny jest jeszcze odpowiedni teren do polowania. Jak już wiemy, pójdźka korzysta z czatowni takich jak słupki czy płoty, ale chętnie też łapie ofiary „na piechotę”, dlatego w bliskiej odległości powinny znajdować się pastwiska lub regularnie koszone łąki, czy chociażby boisko z niską murawą. Zimą z kolei pomocne będą otwarte stodoły lub strychy. Takiego lokatora warto przygarnąć na zimę – skutecznie pozbędzie się myszy czy szczurów z naszych budynków gospodarczych w zamian za łatwość w polowaniu i schronienie przed mroźnym wiatrem.

Po zadbaniu o te trzy elementy pozostaje cierpliwie wyczekiwać pójdźki w swoim sąsiedztwie. A warto, bo to naprawdę świetny sąsiad!

Źródło: Patryk Zarzycki, Zespół Lubelskich Parków Krajobrazowych, Oddział w Zamościu.

Autor:Aleksandra Wieczorek
Powiązane
Kalendarium historyczne
dr Piotra Gawryszczaka

loader-image
Województwo lubelskie, PL
19/09/2024
temperature icon 23°C
zachmurzenie duże
Humidity 19 %
Pressure 1026 hPa
Wind 23 Km/h

 

Najnowsze

Scroll to Top