Europa musi wrócić do korzeni. Wywiad z Przemysławem Czarnkiem
Z wojewodą lubelskim Przemysławem Czarnkiem rozmawia redakcja wLubelskim.pl:
Redakcja wLubelskim.pl: Na początku swojego urzędowania dokonał Pan zmian w poczcie wojewodów w Pana kancelarii, dlaczego?
Wojewoda Lubelski Przemysław Czarnek: Czy wyobraża sobie Pan by w urzędzie szefa landu niemieckiego wisiały portrety poprzedników z lat 1932 – 1945, czyli czasów III Rzeszy? Nie jest to raczej możliwe. Chociaż Niemcy pobłażliwie podeszli do swoich funkcjonariuszy państwa nazistowskiego i przez wiele lat ich duża liczba funkcjonowała w ramach RFN, to jednak w ukryciu i nikt się z tym nie afiszował. Tymczasem, gdy objąłem urząd wojewody to na ścianie kancelarii wisiały portrety moich poprzedników od 1919 roku do ostatniego wojewody Wojciecha Wilka, wśród których były także portrety z lat 1944 – 1989. To nie są chlubne lata dla Państwa Polskiego, a raczej jednostki geopolitycznej o cechach państwowości, całkowicie zależnej od ZSRR, którą wtedy była Polska. Co więcej, byli tam wojewodowie z czasów stalinowskich, którzy akceptowali i nadzorowali terror i mordy na polskich żołnierzach podziemia, Armii Krajowej, Batalionów Chłopskich, WiN-u czy Żołnierzach Niezłomnych. Pamiętam taką sytuację gdy nieżyjący już Zbigniew Matysiak ps. „Kowboj” i Marian Pawełczak ps. „Morwa”, ci którzy cierpieli więzieni na zamku, czekali na spotkanie ze mną pod portretami właśnie tych sowieckich namiestników. Decyzja była dla mnie oczywista, Urząd Wojewódzki to nie muzeum PRL-u.
Redakcja wLubelskim.pl: Jest Pan z pewnością dość głośną postacią w mediach? To raczej wada, czy zaleta?
PC: Nie patrzę na to czy jestem głośny w mediach czy nie. Robię to co do mnie należy z pełnym zaangażowaniem, czyli reprezentuję rząd w terenie i prowadzę politykę państwa na terenie województwa. Jeżeli jest to głośne w mediach to znaczy, że robię to z zaangażowaniem i skutecznie. Na pewno rozgłos medialny nie jest moim celem, skupiam się na realizowaniu polityki rządu. Jak sądzę, to się udaje. Odbieram wiele pozytywnych sygnałów nie tylko wśród mieszkańców województwa, polityków ale również w Warszawie.
Redakcja wLubelskim.pl: Ostatnio Krzysztof Hetman wypomniał Panu „wyprowadzenie flagi” UE ze swojego gabinetu…
PC: Wyprowadzenie flagi to stwierdzenie jakim posługuje się Krzysztof Hetman, którego użyła „Gazeta Wyborcza” gdy opisywała to rzekome „wyprowadzenie”. Ja niczego nie wyprowadzałem. Wówczas kiedy meblowałem swój gabinet, uznałem, że miejsce dla flagi UE jest w oficjalnych miejscach urzędu wojewódzkiego i tam zawsze ta flaga jest. Jesteśmy suwerennym państwem w ramach organizacji międzynarodowej jaką jest Unia Europejska, która nie jest naszą ojczyzną. Bardzo dobrze, że jesteśmy jej członkami i nikt z niej nie zamierza wychodzić. Nie mam nic przeciwko fladze Unii Europejskiej, ale mnie osobiście bardziej pasuje w gabinecie flaga Polska.
Redakcja wLubelskim.pl: Może powodem są zbliżające się wybory do Parlamentu Europejskiego?
PC: Najważniejsze wybory w historii Unii Europejskiej. Unia całkowicie odeszła od swoich wartości, wychodzi poza swoje kompetencje przewidziane w traktatach, dyskryminuje kraje członkowskie, wchodzi w ich kompetencje, nie ma nic wspólnego z solidarnością krajów członkowskich. Nie ma to nic wspólnego z demokracją. To jest niszczenie Unii Europejskiej, wywyższanie jednych członków ponad drugich. Te wybory dlatego są tak ważne bo w parlamencie muszą się znaleźć nowi, kompetentni ludzie, którzy powiedzą „nie”. Zależy nam na Unii Europejskiej, dlatego też unia musi powrócić do swoich korzeni. Bez tego nie jesteśmy w stanie stwierdzić jaka będzie jej przyszłość.
Redakcja wLubelskim.pl: Jaki jest więc cel takich tworów jak Koalicja Europejska? Czy ludzie o tak różnych poglądach mogą znaleźć wspólną płaszczyznę do współpracy?
PC: Podstawową płaszczyzną współpracy Koalicji Europejskiej jest kasa. Poglądy tutaj nie mają najmniejszego znaczenia, zjednoczyła ich potężna kasa, którą stracili w 2015 roku. W zdecydowanej większości są to ludzie bez kręgosłupa moralnego. Nie chcę mówić tutaj o wszystkich, bo z pewnością mógłbym kogoś obrazić ale takie są fakty. Jeżeli wrzucamy wszystko do jednego worka od Zielonych przez Nowoczesną, Platformę Obywatelską i PSL to jest to mieszanka bez jakiejkolwiek idei, jedyną płaszczyzną współpracy są pieniądze, które jak dzisiaj widzimy trafiają do budżetu państwa. Budżet został uszczelniony na ogromne miliardy złotych. Te pieniądze trafiają dziś do kieszeni Polaków. Przez błędną politykę naszych poprzedników, grube miliardy złotych trafiały do mafii VAT-owskich, dlatego też nie było pieniędzy na programy prospołeczne, takie jak program 500+, obniżenie wieku emerytalnego, czy gigantyczne podwyżki dla nauczycieli. Kto patrzy tylko na kasę, a nie na wartości ten się szybko porozumie ale jest to krótkotrwałe.
Redakcja wLubelskim.pl: No właśnie, wspomniał Pan o podwyżkach dla nauczycieli. Dlaczego ta sprawa wzbudza tak skrajne emocje i nadal nie wypracowano porozumienia pomiędzy związkami a rządem? Przecież inne grupy zawodowe do takiego konsensusu doszły?
PC: Nauczyciele dali się ponieść politycznemu Związkowi Nauczycielstwa Polskiego i lewicowemu politykowi Sławomirowi Broniarzowi, który jest czynnym politykiem, a nie związkowcem. Strajk to właśnie jego pomysł, niestety kosztem dzieci, to już jest strajk przeciwko dzieciom. Tutaj nie chodzi o podwyżki, bo one już są, rząd zajął się sprawami nauczycieli. W województwie lubelskim żaden nauczyciel nie stracił pracy chociaż mamy 15 000 dzieci mniej w ciągu ostatnich 3 lat. To jest 40 ogromnych 400 osobowych szkół. Reforma wprowadzona przez Annę Zalewską miała właśnie między innymi powstrzymanie zwolnień nauczycieli ze względu na zapaść demograficzną. Przed wprowadzeniem reformy nauczyciele krzyczeli, że 700 z nich straci prace w Lublinie. Pracy nikt nie stracił, są nowe etaty pomimo takiego spadku w liczbie dzieci uczęszczających do szkół. W latach 2010 – 2015 z pracy odeszło ponad 1000 nauczycieli z uwagi na zapaść demograficzną, teraz nie odchodzą ale jakoś ciężko im to dostrzec. Rzeczywiście mają jedno z najniższych pensum w Europie, jednak proszę zwrócić uwagę, że taka podwyżka jaka została wynegocjowana z Solidarnością nie miała miejsca nigdy w historii oświaty. W 2017 roku pensja nauczyciela dyplomowanego wynosiła 3109 złotych. Od 1 września 2019 roku będzie równa 3815 złotych, to aż 706 zł brutto więcej do podstawy, a do tego dochodzą rozmaite dodatki na podstawie karty nauczyciela. Podniesiono dodatek za wychowawstwo co dotyczy połowy nauczycieli w Polsce, do 300 złotych. W warunkach lubelskich daje to podwyżkę ze 170 złotych do 300 złotych, czyli 130 złotych więcej. W sumie jest to 836 złotych brutto do podstawy pensji. Takich podwyżek nie było nigdy. Czy to jest powód by odchodzić od egzaminów, by stresować dzieci, że się nie zrobi klasyfikacji, że matury się nie odbędą? Przecież to jest stres dla dzieci i rodziców. Jest to skrajna nieodpowiedzialność ze strony Związku Nauczycielstwa Polskiego, a wielu nauczycieli jest szantażowanych przez ZNP. W województwie lubelskim strajk kontynuuje 37% szkół, czyli większość nie strajkuje i jest wytykana przez strajkujących jako łamistrajki. Jest to nieuczciwe, nieetycznie i nieodpowiedzialne bo pieniądze na podwyżki są gigantyczne, a reforma edukacji uratowała miejsca pracy tysiącom nauczycieli pomimo zapaści demograficznej.
Redakcja wLubelskim.pl: Czy rozważa Pan start w wyborach na jesieni?
PC: Prawo i Sprawiedliwość musi wygrać jesienne wybory, bo jeżeli się to nie stanie to będziemy mieli „Zapateryzm” w czystej postaci. Nawet Schetyna zapowiada bez ogródek związki jednopłciowe czy normalizację rozdziału państwa od kościoła. Jeżeli ta koalicja przetrwa do jesiennych wyborów i dołączy do niej Wiosna Biedronia to czeka nas rewolucja kulturowa. Jesienne wybory to nie tylko kwestia kontynuowania reform, to kwestia ratunku przed tym co dotknęło kraje zachodnie, między innymi Hiszpanię. Jako chrześcijanie musimy o tym pamiętać. To czy wystartuje w jesiennych wyborach to decyzja kierownictwa partii, a ja się dostosuję.