
Kto będzie nowym Marszałkiem – to pytanie spędza sen z powiek politykom, dziennikarzom i urzędnikom. Od przyszłego „premiera Lubelszczyzny” będzie zależało, czy województwo pójdzie do przodu, czy pogrąży się w stagnacji. Dlatego władze PiS zamierzają postawić na sprawdzonego menedżera, a dotychczasowe przymiarki należy traktować jako polityczną zasłonę dymną, za którą pojawiła się właśnie postać Tomasza Miszczuka.
Polityczna karuzela z fotelem Marszałka rozpoczęła się w PiS zaraz po wieczorze wyborczym. Pierwszy akces zgłosił Wojewoda Lubelski Przemysław Czarnek. Lubelscy dziennikarze wymieniali go jako pewniaka. Laurkę wystawił mu portal wpolityce.pl, który podawał, że sukces wyborczy „to efekt ciężkiej praca wojewody lubelskiego Przemysława Czarnka i jego współpracowników”.
https://wpolityce.pl/polityka/417783-nasz-news-pis-bierze-lubelszczyzne
Laurką wojewody dotkniętych poczuło się wielu ojców i matek sukcesu, zwłaszcza Posłów na Sejm i ….na horyzoncie pojawiła się mocna kandydatura posła Sylwestra Tułajewa, a zaraz po tym Wiceministrowie Artur Soboń i Jarosław Stawiarski oraz Michał Mulawa, Zdzisław Szwed i prof. Mieczysław Ryba. Wszystkich ich czapką przykrył szef okręgu lubelskiego, Wiceminister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej – Krzysztof Michałkiewicz. Jego wejście do gry było szokiem dla politycznych graczy. Wszyscy bowiem wiedzą, że to wypróbowany współpracownik Jarosława Kaczyńskiego. W minioną sobotę odbyło się nawet niejawne spotkanie z nowo wybranymi radnymi, których wcześniej obdzwoniła centrala z nowogrodzkiej. W efekcie politycznej akcji wielu pretendentów na Marszałka musiało poskromić swoje aspiracje. Dalej ich jednak męczy pytanie – dlaczego Michałkiewicz zdecydował się wejść do gry? Wychodzi na to, że zrobił to dlatego, aby wyciszyć aspiracje młodych polityków i wyforować na Marszałka menedżera Tomasza Miszczuka. Czy to zaskakuje? Na pewno nie. Przecież przed wyborami parlamentarnymi w 2015 roku też nikt się nie spodziewał, że akcje bankowca Mateusza Morawieckiego urosną tak wysoko, że zostanie Wicepremierem, a chwilę później Premierem RP. A właśnie z nim udanie współpracuje Miszczuk.
To właśnie premier Morawiecki awansował Miszczuka na wiceprezesa PKP SA. Jego atutem jest także doświadczenie samorządowe – co z kolei podoba się władzom PiS. Tomasz Miszczuk był już bowiem Wicemarszałkiem Województwa Lubelskiego w latach 2005-2006, na które wyforował go wówczas właśnie prof. Ryba.
Co na to sam zainteresowany? – Nie mogę wykluczyć tego scenariusza – mówi Tomasz Miszczuk. – Apeluję też o spokój, zwłaszcza do pracowników Urzędu Marszałkowskiego. Wszyscy będą oceniani przez pryzmat merytoryczny, a nie światopoglądowy. Zmiana władzy w województwie to szansa dla dobrych pracowników, a nie zagrożenie. Nie będzie żadnych zwolnień grupowych – dodaje Miszczuk.
Menedżer Marszałkiem, brak rewolucji w Urzędzie – to brzmi fantastycznie. – Ale jest realne. Lubelskie potrzebuje sprawnego Marszałka, a nie wielkiej polityki. Skala sukcesów w samorządach województwa lubelskiego jest tak duża, że to jest czas na dobrych pracowników w urzędach marszałkowskich, powiatowych, gminnych. Postawienie na merytorykę będzie też najlepszą bronią polityczną. Co czwarty członek PSL-u jest bowiem z Lubelszczyzny. Urzędnicy chodzili na wybory, bo przełożeni straszyli ich, że jak przyjdzie PiS to stracą pracę. Teraz zobaczą, że wystarczy normalnie pracować. Że nie trzeba należeć do PSL, żeby mieć pracę i podczas wyborów nie będą kierować się strachem – mówi anonimowo polityk PiS.
Czy Tomasz Miszczuk zostanie Marszałkiem Województwa Lubelskiego okaże się niebawem. Czy Państwa zdaniem jest jest to realne? Zapraszamy do głosowania w naszej sondzie.