Być może niedziela nie jest odpowiednim dniem do politycznych manifestacji. Być może w tygodniu przychodzi więcej osób. Być może Lublin jest miastem zbyt prowincjonalnym, aby wydarzyło się tu coś wielkiego. Być może było za gorąco. Być może organizatorzy nie wiedzieli o planowanym pokazie fontanny multimedialnej. Ale Majdanu – przynajmniej w Lublinie – raczej na razie nie będzie.

O godzinie 20.30 zjawiłam się na odnowionym Placu Litewskim. Pod pomnikiem Konstytucji 3 Maja czuwała już garstka osób z flagami narodowymi. Ktoś trzymał również unijną chorągiewkę. Rozbrzmiewały dźwięki przeboju „Kocham wolność” Chłopców z Placu Broni, ostatnio sztandarowej pozycji wszelkich polskich manifestacji politycznych. Atmosfera pod pomnikiem z pewnością była poważna, ale coś te wzniosłe chwile psuło. W miarę przemieszczania się w kierunku deptaka, muzyka spod pomnika Konstytucji cichła na rzecz przebojów lata dobiegających z kawiarnianych ogródków. Na ławeczkach okalających miejsce po nieobecnym już „Baobabie”, pośród kolorowych światełek rozjaśniających tryskające fontanny grupa artystów popisywała się swoimi żonglerskimi umiejętnościami (mieli wczoraj swoją paradę). Było gwarno od piszczących dzieci i nawołujących się deskorolkarzy. Po okolicznych ogródkach rozsiadły się tłumy młodzieży zdecydowanie bardziej zainteresowanej sączonym przez słomkę piwkiem niż Sądem Najwyższym.

Gdy wreszcie spod pomnika Konstytucji zaczęły rozbrzmiewać pierwsze przemówienia, na demonstracji było już kilkaset osób. Nadal jednak, wobec całej przestrzeni Placu Litewskiego wyglądało to mizernie. Przemawiający podnosił „standardowe” zarzuty wobec planowanej reformy sądownictwa: upartyjnienie władzy sądowniczej, zagrożenie dla demokratycznego ustroju, ale pojawiały się też nawiązania do innych działań Prawa i Sprawiedliwości – tych związanych z walką z alkoholizmem i narkomanią. Przemawiający przekonywał, że ta ostatnia również jest zagrożeniem dla naszej wolności. Tym samym jasnym stało się, że uczestniczyłam nie w demonstracji sprzeciwu wobec zmian w sądownictwie, a – sprzeciwu wobec polityki Prawa i Sprawiedliwości w ogóle, a podniesienie problemu karalności za posiadanie narkotyków miało chyba na celu przyciągnięcie młodych ludzi, którzy – wbrew temu co twierdzą opozycyjne media – wciąż są na demonstracjach KOD-u w ewidentnej mniejszości.

W końcu podniesiony został wątek niedawnego wpisu adiunkta z UMCS Artura Góraka, w którym obraził on protestujących nazywając ich „bydłem” i wyrażając chęć otworzenia do nich ognia. Przedstawiciel lubelskiego KOD Arkadiusz Pisarski zaapelował do władz uczelni o wyciągnięcie wobec wyżej wymienionego konsekwencji, co demonstranci nagrozili gromkimi brawami. Nagle, nieoczekiwanie z głośników rozległ się komunikat „Pokaz rozpocznie się za pięć minut. The show will start in five minutes”. Przemawiający został kompletnie zagłuszony, ale nie przerywał swojej wypowiedzi. Za owe kilka minut jednak był już do tego zmuszony, ponieważ dźwięki pokazu fontanny multimedialnej były zbyt głośne. Demonstracja została przełożona na następny dzień, a uczestnicy zachęceni do sformowania „żywego” napisu „VETO” oraz tradycyjnego już ułożenia w te litery przyniesionych świeczek. Kilka osób – w tym fotoreporter lokalnego dziennika i parę starszych pań ze smartfonami – pobiegło do pobliskiego McDonalda aby na piętrze budynku zrobić zdjęcie zgromadzenia „z lotu ptaka”. Po dziesięciu minutach pod pomnikiem Konstytucji zostało już kilkadziesiąt osób.

Dzisiaj, pisząc ten tekst mam przed oczami ogromne tłumy opisywane w mediach, czy chociażby dzisiejszy tytuł w Gazecie Wyborczej „Lublin nie odpuszcza! Setki osób na proteście i gigantyczne „veto” na pl. Litewskim”. Problem w tym, że „Veto” wcale nie było gigantyczne, a Lublin ewidentnie odpuścił na rzecz zwykłego artystycznego widowiska, które zresztą nie dość, że przyciągnęło niemal tak samo liczną publikę (a być może większą?), to jeszcze dość szybko się skończyło. Na fali ostatnich wydarzeń kilku polityków zaczęło mówić o polskim Majdanie. Zastanawiam się, czy w czasie tamtych tragicznych wydarzeń, Ukraińcy zachowaliby się podobnie. Czy jesteśmy w stanie wyobrazić sobie kijowski Plac Niezależności, z jednej strony splamiony krwią, z drugiej rozjeżdżany przez deskorolkowych akrobatów przy dźwiękach „Despacito”? W moim odczuciu wczorajsza demonstracja była dla opozycji kompromitująca, a do polskiego Majdanu jeszcze długa droga.

obywatelka

Powiązane
Scroll to Top